dom czy żłobek
- 5 grudnia, 2015
- Super mama, super kobieta
- 6 komentarzy
Kiedy już urodzimy nasze maleństwo, przed nami urlop( nie wiem kto nazwał to urlopem, zapewne facet), macierzyński, cały rok. Wydaję się długo, ale zleci jakby był to miesiąc.
Stajemy później przed dylematem, co dalej, zostaje z dzieckiem czy wracam do pracy.
Trudne i łatwe pytanie.
Dla nas decyzja była łatwa. Mówię nas, bo takie decyzje powinniśmy wspólnie podejmować.
Ja zostałam w domu z Franula. Nie miałam chwili żeby pomyśleć inaczej. Miałabym moje kochane misiatko zaprowadzić na długie godziny do obcych ludzi? Mowy nie ma. Ja bym w robocie sfiksowala.
Wiem są mamy, które bez wyrzutów posyłają dzieci do żłobka, bo „muszą” wracać do pracy. A przepraszam ktoś stoi nad nimi? Przynajmniej na razie żyjemy w wolnym kraju.
Na pewno ważne są względy finansowe. Z jednej pensji jest cholernie ciężko. Ale da się, jesteśmy przykładem.
Nie po to zdecydowaliśmy się na dziecko, żeby wychowywały je obce baby.
Kariera? Ja robię karierę. Jestem mistrzynią w jednoczesnym gotowaniu, układaniu klocków,opowiadaniu o papugach, robieniu sałatki owocowej, szukaniu młotka. Która kobietka w biurze potrafi zrobić choć dwie rzeczy na raz?
Poza tym dla jednych karierą jest zdobywanie kolejnych „stołków”, a dla innych to nowe umiejętności własnych dzieci.
Te „stołki” są nietrwale , może komuś dają satysfakcję, ale co jak już stuknie wiek, adios.
A będąc w domu z dzieckiem uczymy go my, to my wpajamy mu pewne zasady, mówimy co jest dobre a co złe.
To przy nas stawia pierwsze kroki, mówi, sam je, buduje wieże z klocków, jeździ na rowerze, pisze, czyta… .
Czy ten „stołek” jest wart żeby ominąć to wszystko? NIE.
Ktoś powie, że kobieta w domu się zapuszcza( nie mylić z puszcza), ja tak nie uważam. Staram się dbać o siebie na ile mam chęci, bo wbrew pozorom czas mam na to. Spacer z Małym – Franule stroje to i siebie chcę.
Mama w domu to nie kura domowa, przynajmniej ja nią nie jestem.
Pewnie byłoby łatwiej z drugą pensją, ale trzeba się zastanowić co jest ważniejsze. Gruby portfel czy dziecko. Wybór prosty.
Mama w domu się cofa?
Sranie w banie…
Każda matka jest bardzo dobrze zorganizowana. Wie że musi zrobić obiad, ogarnąć w chałupie, upiec ciasteczka, iść na spacer, zrobić zakupy, a przy każdej tej czynności ma pomocnika. Bez dobrej organizacji to pada. Ja wiem że jak rano nie zrobię obiadu, to go nie będzie.
Odnośnie ww stołków to w większości przypadków zajmują je matki, nie single bez dzieci.
Ja nie mam wrażenia, żebym się cofała, przeciwnie. Każdego dnia uczę się czegoś nowego.
Czy nie mam dość? Owszem są chwile, że jestem mega zmęczona, ale jak słyszę mama, to akumulatory ładują się w momencie.
Prowadzę bloga, nie jestem odizolowana od świata.
Ten kto widząc matkę z dzieckiem, która nie pracuje zarobkowo i mówi że szkoda mu jej, to mnie jest żal tego kogoś.
Mi jest szkoda tej kobiety, która rano ubiera kiecke od Wolińskiego, makijaż robi i perfumy Chanel, buty wkłada za tysiaka i pędzi mercem do korporacji, tam odwala osiem godzin plus nadgodziny, odbiera dziecko od niani, i … kładzie je spać, bo na nic nie ma czasu. Owszem dziecko na meble z Caramelli, ciuchy jak dzieci Kate, zabawki ze Smyka, ale gdzie ma czas spędzony z mamą? Czy zabawki mu wynagrodza to?
Franek nie na mebli extra drogich, ciuchy z pepco, zabawki z osiedlowej księgarni. Ale nam dla niego czas, a to jest chyba najważniejsze.
Kiedyś każdy z nas stojąc przed wyborem studiów myślał co ja chce robić. Mając 18 lat ciężko takiego wyboru dokonać. U mnie tak się potoczyło, że niestety nie mogłam skończyć studiów.
Czy dziś żałuję? Nie.
Bo już wiem, co chce robić.
Kocham mojego syna, kocham jego tatę, uwielbiam być w domu, zajmować się Małym, dbać o dom. Lubię pisać, stąd blog. Pracuje w domu, godzę wszystkie obowiązki, czasem lepiej, czasem gorzej, ale ten nie popełnia błędów kto nic nie robi.
Jak ktoś ma mnie za kurę domową, to niech uważa, bo mu głośno zapieje.
Jestem matką, partnerką, gospodynią domową, autorką bloga itd.
To co robię daje mi wiele satysfakcji.
Mam „szefow”, którzy płacą mi miłością.