nicnierobienie

  • 14 marca, 2016
  • Super mama, super kobieta
  • 2 komentarze

Jeśli dziś zostałaby przeprowadzona ankieta, co dla Ciebie jest najważniejsze w życiu, pewnie mielibyśmy masę różnych odpowiedzi.  Wśród nich na pewno byłaby rodzina.

Tak jak dla większości z nas.

Są ludzie,którzy biegną za karierą. A są Ci, którzy się są z dala od wyścigu szczurów.

Zanim urodził się Franus, pracowałam w dużej korporacji, gdzie nie było współpracy, ale ciągła gonitwa. Miałam czasami ochotę, to rzucić, ale coś mnie tam trzymało, może nie ta firma, ale ten rodzaj pracy. Lubiłam rano strzelić.sobie tapetę, założyć elegancką kiecke, szpilki i do roboty.

Zaszlam w ciążę i byłam przekonana, że po rocznym urlopie macierzyńskim, Czorcik pójdzie do żłobka, a ja wracam do pracy. Ta myśl z czasem się oddalala. Kiedy już urodził się Franus mój cały świat przewrócił się o 360°. Ta mała istotka przewartosciowala mi wszystko. Pokochałam ten dres w mleku, pieluszki, pranie, prasowanie, gotowanie, zabawki rozwalone po domu, kaszki, itd… .

mój urlop macierzyński wydłużyl się znacznie. Trwa nadal,  a ja chcę by trwał ile się tylko da.

Czemu Franus nie chodzi do żłobka pisałam TUTAJ.

Ale spotykan się z pytaniami co dalej, jak długo zamierzam siedzieć w domu(bo ja siedzę :-) i nic nie robię), przecież musisz myśleć o przyszłości, życie przeleci i im człowiek starszy ciężej pracę znaleźć. Tak jakby teraz praca leżała na ulicy :-), zabawne.

Owszemem trzeba myśleć co będzie jutro. Mimo, że ja zdecydowałam się zostać w domu z synem, nie oznacza, że koło nosa lata mi przyszłość. Ja myślę o przyszłości mojego dziecka. Chcę dać mu maksimum miłości, troski, czasu, by w przyszłości został człowiekiem pewnym siebie z poczuciem własnej wartości.

Ja wiem, że żłobek, przedszkole mu tego nie.dadzą, a nawet szkoła. Dziś są różne metody nauczania, a ja chcę wybrać dla Czorcika taką, która nie stłumi w nim zapalu, chęci poznawania świata, zdolności, zainteresowan. Chcę by metoda nauczania jaką wybierzemy dla Franusia rozwijała go. A metod jest wiele, będę o nich pisać wkrótce.

Podobno tracę czas. No większej głupoty dawno nie syszałam. Jak będąc z własnym dzieckiem można tracić czas, nie kapuje.

Nie ominął mnie pierwszy krok, pierwsze słowo, pierwszy obiadek, pierwszy rysunek… .

Problemem jest, że nie pracuje i co z moją emeryturą. Pieron wie czy jak.osiągnę wiek emerytalny, czy emerytura będzie, czy ZUS będzie.  I ile dostanę, według przeliczen jakieś 500zł. No to poszaleje :-).

Dla mnie czas z synem nie jest stracony. Franula rozwija się bardzo dobrze, dużo umie, szybko się uczy, jest bardzo samodzielny, chce poznawać wszystko dookoła. Dlatego tak jest, ponieważ poświęcam mu czasu tyle, ile to możliwe. 

Przydałaby się nam druga pensja, ale czasami trzeba dokonać wyboru, co Bedzie lepsze. Ja wole pod koniec miesiąca przypiąć pasa, ale zająć się moim synkiem.

Będąc razem w  domu z dzieckiem, ja również się uczę, lepiej poznaję samą siebie, nawet nie wiedziałam, że jestem aż tak cierpliwa.

Uwielbiam to moje „nicnierobienie”.