Jestem cesarzowa i jestem z tego dumna

  • 9 kwietnia, 2016
  • Super mama, super kobieta
  • 2 komentarze

Temat zawsze aktualny, na czasie.

Cesarskie cięcie czy poród siłami natury

Który lepszy, jaki wybrać.

Nikt nie bedzie się kłócić, jeśli mamy wybór to najlepszy jest siłami natury. O ile odbędzie się bez komplikacji, ale na to wpływu nie mamy.

Są mamy ,które wybierają cc na życzenie, bo mają swoje powody. I lepiej w takich sytuacjach jak rodzą przez cc, bo poród naturalny mógłby się źle skończyć. A nam nie wolno ich potępiać.

Są przypadki, gdzie cc jest zalecane przez lekarza i  nie sprzeciwiajmy się jemu. Ten lekarz przez dziewięć miesięcy prowadził naszą ciążę, również dbał o jej szczęśliwy przebieg, więc tak jak my chce szczęśliwego finału.

Nasza pani doktor, człowiek do rany przyłóż, namawiala mnie na cc, wręcz naciskała. Ale ja swoje…

Przy przyjęciu do szpitala, kiedy szłam na wywołanie porodu lekarz pytał jutro tniemy? A ja nie ma mowy. Nawiasem mówiąc ten sam lekarz mnie później ciął :-)

Podobno cc to mega wygoda dla mamy, to żaden poród, oni dziecko wyjmuja. Tak powie tylko ta matka, która nie rodziła cc. To co ja przeszłam w kwestii bólu, to wiem tylko ja … i mamy, które miały tak samo.

Najpierw próba oksytocynowa, małe dawki oksytocyny podawane dozylnie, mama leży pod KTG. Sprawdzana jest reakcja organizmu i dziecka na sztuczny hormon oksytocyny. Rękę miałam opuchnieta jak balon na festynie

Kolejny dzień cewnik Foleya  ble…

Balonik zakladany w celu szybszego dojrzewania się szyjki macicy, chodź z czymś dyndajacym się między nogami. Po jakiejś godzinie miałam takie bóle, że żadna pozycja nie była dobra. Noc była z głowy, a rano przemiła położna woła p. Justynka proszę na lewatywe, to się przetoczylam przez korytarz, później z powrotem, dziewczyny z sali wiedziały i łazienkę miałam wolną :-)

Obchód i znowu do pokoiku zabiegowego, zdjęli mi to ustrojstwo. Przyjechał Paweł, padło hasło, jedziemy na porodowke, torba zapakowana.

Na porodowce wypełnianie papierów, a js sobie leżę pod KTG, z oksytocyna wlewana do żyły, ale tym razem już max dawka. Później położna zaprowadziła nas do sali porodów rodzinnych. Atmosfera miła, jakby nie obecność łóżka porodowego to normlany pokój. Lżej na sercu się zrobiło jak przyszła nasza lekarka, nie mając dyżuru zobaczyć co u nas. I tak czas leciał, aż coś dziwnie zaczęło boleć, bóle się zwiekszaly, aż poczułam jak normalnie odeszły mi wody,nie tak  po mału, ale porządnie. Od razu KTG, które normalnie zaczęło wariowac. Bóle były okropne, ale jeszcze z przerwami. Dostałam gaz, który szczere mówiąc nic mi nie dał, wylądowaliśmy pod prysznicem, później już ja padalam z sił, nie mialam skurczy, ja miałam jeden wielki skurcz, nie było wogole przerwy, dostałam coś przeciwbólowego, ale na nic. Musiałam super wyglądać skoro położna  dosłownie poleciała po lekarza. Hasło cesarka, aż mi się lepiej zrobiło. 

Jak już byłam na sali i zobaczyłam anestezjologia a z nim okropna igle, nie wiedziałam, że to będzie tak przyjemny widok dla mnie, czekalam z niecierpliwością, aż mi się wybije w kręgosłup. Znieczulenie zaczęło działać zaraz,  ale ulga.

Pielęgniarka anestezjologiczna cały czas stała koło mnie i mówiła co sie dzieję, położne i neonatolog czekali w kąciku na Franule, jedna z położnych miała na rękach kocyk i stała już przy lekarzach. Ci dwaj, co mnie kroili, super lekarze, ustalali sobie menu na obiad … .

Poczułam dziwne szarpanie, wyciągali małego Franusia, powiedzmy małego :-).

Zrobili koło niego, co mieli zrobić, wreszcie dostałam go na klatkę piersiową, patrzył dokladnie, taki mój kochany syneczek. Później z Franusiem był Paweł, mnie zszywali.

Po zabiegu wylądowaliśmy na małej salce, a później już na normlanej sali, gdzie przelezelismy pięć dni, po czym do domciu :-)

Mimo, że szpital jest państwowy, i jego warunki socjalne pozostawiają wiele do życzenia, opieka medyczna jest godna najlepszej prywatnej kliniki. Nie ma tam podziału na pacjentki, ale każdy lekarz zajmuje się jakby pacjentka była jego. Położne i pielęgniarki są cudownymi kobietami, owszem znajdą się jakieś oszołomy, ale to wszędzie.

czemu napisałam taki artykuł?

Kiedy ja urodziłam, to pierwsze pytanie jakie było to było jak urodziłam? Nie jak mały się czuje, jak ja się czuję, ale rodzaj porodu, a do licha jakie ma to znaczenie, którą dziurą dziecko wychodzi na świat, ważne, że jesteśmy zdrowi.

 Żeby uświadomić wszystkim mamom, które urodził przez cc, że one również urodziły dziecko, nie tylko poród sn jest porodem. Wkurza mnie jak mamy rodzące sn wręcz wysmiewaja mamy po cc, że to nie poród, że nie umia urodzić, że one to mogą codziennie rodzić itd, a jedna nawet usłyszałam powiedziała ,że woli rodzić jak mieć atak rwy kulszowej i to była pani doktor, dla mnie idiotka. Bo każda kobieta inaczej odczuwa ból porodowy, jedna rodzi 15 minut,  inna 15 godzin. Nie wolno nam porównywać. Zresztą nie poród jest celem, poród to etap ciąży, celem jest szczęśliwy finał dla matki oraz dziecka.

Dlaczego dziewczyny cesarzowe olać takie gadanie. Matka, która tak traktuje matkę po cc, miom zdaniem nie zasługuje na miano matki.