Noc jest moja – o sile której nikt nie widzi

  • 5 listopada, 2025
  • Super mama, super kobieta
  • 0 komentarzy

W ciągu dnia jestem jak żywioł.
Organizuję, załatwiam, planuję, ogarniam świat — dla innych, dla dzieci, dla życia, które nie czeka.
Wszystko dzieje się za szybko, zbyt głośno, zbyt intensywnie.
Nie ma miejsca na ciszę.
Nie ma czasu na mnie.

I wtedy przychodzi noc.
Noc jest moja.

To wtedy pozwalam sobie czuć.
Siadam w ciszy, gdy dom w końcu zasypia, i czuję, jak spada ze mnie ciężar dnia.
Nie zawsze jestem silna.
Nie zawsze daję radę.
Nie jestem twarda, niezniszczalna, choć często taką widzą mnie inni.

Bywa, że siła, którą widać z zewnątrz, to tylko zbroja, którą zakładam, by nikt nie zobaczył, jak bardzo czasem się boję.
Czasem drżę, płaczę, czasem po prostu siedzę z kubkiem herbaty, patrząc w ciemność i myśląc, że nie wiem, skąd jutro wezmę siłę.

A potem przypominam sobie, dla kogo to wszystko.
Dla nich.
Dla moich dzieci.
To one są moim tlenem, moją motywacją, moją codzienną lekcją miłości i cierpliwości. Ale też dla mnie, też jestem i też istnieje.

Ale też uczę się, że nie tylko dla nich muszę być silna.
Że muszę być silna także dla siebie.

 

Bo bycie kobietą to nie tylko rola, obowiązki, codzienność.
To też prawo do łez, do zmęczenia do słabości.
Do chwili, kiedy mogę zamknąć oczy i po prostu być – sobą.

I właśnie wtedy, w tych cichych nocnych chwilach, często uciekam myślami do mojego miejsca na ziemi – do Warszawy.
To miasto ma w sobie coś, co mnie uspokaja i inspiruje jednocześnie.
Uwielbiam jego rytm, energię i zapach powietrza o poranku, kiedy świat dopiero budzi się do życia.
Tam kiedyś mieszkałam.
Tam zostawiłam cząstkę siebie.
I wiem, że kiedyś tam wrócę – nie z tęsknoty, ale z potrzeby serca.

Czasem myślę, że gdyby ktoś zobaczył mnie wtedy, nocą – zobaczyłby zupełnie inną mnie.
Nie tę zorganizowaną, pewną, zawsze uśmiechniętą.
Ale kobietę prawdziwą – z sercem otwartym, z myślami nieuczesanymi, z emocjami, których nie trzeba się wstydzić.

I może właśnie w tym jest piękno.
Nie w sile bez słabości.
Ale w odwadze, by przyznać, że jestem człowiekiem, który czuje – strach, zmęczenie, tęsknotę… i potrzebę bliskości.

Bo noc jest moim azylem.
Czasem płaczem, a czasem cichym uśmiechem, gdy wiem, że mimo wszystkiego – jutro znów wstanę.

Nie dlatego, że muszę.
Ale dlatego, że chcę.
Bo wiem, że gdzieś we mnie – mimo łez, mimo lęku – wciąż jest siła.
I kobieta, która nie przestała wierzyć w miłość. I w siebie.
I w to, że każde miejsce, do którego wracamy – z serca – jest zawsze domem.